facebook
KATEGORIA: Literatura

Miłość i relacje po szwedzku - rozmowa z Katarzyną Tubylewicz

06/24/2022 ssf 1 min. czytania

Czy można o seksie i miłości rozmawiać otwarcie? Czy prywatne jest polityczne? O różnych obliczach związków i relacji w Szwecji opowiada w swojej najnowszej książce Szwedzka sztuka kochania. O miłości i seksie na Północy Katarzyna Tubylewicz. To zbiór wnikliwych i niekiedy dosyć intymnych rozmów, w których autorka odkrywa przed czytelnikiem kolejne oblicze życia w skandynawskim społeczeństwie. Poznajemy rodziny poliamoryczne, patchworkowe, małżeństwa homoseksualne, czy pary, które rozpoczęły swoje wspólne życie wbrew powszechnemu przekonaniu, że na prawdziwe uczucie jest już za późno. Te rozmowy składają się na opowieść o tolerancji w ekspresji uczuć i odwadze, której w tych trudnych czasach mamy coraz mniej.


 

Czytając Twoją książkę cały czas miałam z tyłu głowy bolesną świadomość, że Polska niestety dalej nie jest krajem sprzyjającym otwartej rozmowie o miłości i seksualności. Coraz gorzej ma się też sytuacja kobiet, co widać w publicznym dyskursie.

Zdecydowanie tak, w Polsce wciąż obowiązują podwójne standardy. Na przykład w erotyce kobietom wolno mniej i ostrzej się je ocenia. Wystarczy wspomnieć o tym jak krytykowany może być film z feministycznym przesłaniem taki jak Najgorszy człowiek na świecie norweskiego reżysera Joachima Triera z nagrodzoną Złotą Palmą w Cannes rolą Renate Reinsve. To opowieść o młodej kobiecie, która próbuje się odnaleźć w świecie. Jednak o tym właśnie filmie jedna z liberalnych intelektualistek pisze, że jest to familijne porno, a bohaterkę określa mianem sekstornada tylko dlatego, że ma więcej niż jednego partnera seksualnego. Taki bardzo mizoginistyczny tekst pojawił się na łamach opiniotwórczego dziennika w Polsce. To wydaje się być spuścizną katopatriarchatu, który zdaje się nie mieć granicy. Tak jakby wniknął wielu ludziom głęboko w podświadomość. Gdzie jest szansa na przestrzeń dla tolerancji?

Szwecja może być w tej materii wzorem dla innych krajów. Swego czasu jej wizerunek był mocno utożsamiany z wolnością seksualną. W swojej książce piszesz o szwedzkim grzechu – czym on właściwie jest?

Jest to zmitologizowane pojęcie, które rozpowszechniło się na świecie w latach 60 i 70. Uważa się, że odpowiedzialny był za to amerykański prezydent Dwight Eisenhower, który w czasie jednego ze swoich przemówień, potępiał szwedzkie państwo i jego politykę m.in. wysokie podatki. W swojej mowie zarzucił Szwedom pijaństwo oraz niemoralność, wręcz rozpasanie. Zrobił więc to, co często robią konserwatyści: walczył o wyborców używając jako narzędzia potępienia moralnego ludzkiej intymności.

Z drugiej strony  pojęcie „szwedzkiego grzechu” związane jest z kinematografią. Wakacje z Moniką Ingmara Bergman z 1953 roku były reklamowane w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii plakatami, które stylistycznie nawiązywał do filmów erotycznych. Za tym tytułem podążyły też inne odważne produkcje jak Język miłości Torgny’ego Wickmana z 1969 roku . W tym filmie kilku seksuologów rozmawiało o seksualności, a do tego pokazywane były podobno niesfingowane sceny masturbacji. To wywołało spore poruszenie na świecie, w tym masowe demonstracje przeciwko niemoralności i „szwedzkiemu grzechowi” w Wielkiej Brytanii.

Jaki był odbiór tych filmów w samej Szwecji?

W Szwecji filmy te powstawały okresie trwającej już rewolucji seksualnej, która zaczęła się tam dosyć wcześnie. W latach 50. wprowadzono edukację seksualną w szkołach. A sama rewolucja wartości zaczęła się od publikacji w 1962 roku książki Kult dziewictwa i podwójna moralność Kristiny Ahlmark-Michanek, która pisała m.in.: o seksie z przyjaźni, a także buntowała się przeciwko podwójnym standardom i syndromowi dziwki i madonny. Wówczas, na początku lat ’60, szwedzkim mężczyznom też wolno było więcej niż kobietom, które musiały się „pilnować” szczególnie w temacie seksualności. Ale zaraz zaczęło się to szybko zmieniać, dla wczesnego szwedzkiego feminizmu temat wolności seksualnej kobiet był bardzo istotny. Dzisiaj młode Szwedki mogą cieszyć się swoją seksualnością na takich samych warunkach, jak mężczyźni, myślę, że są dużo bardziej świadome siebie, swoich praw i potrzeb, niż młode Polki. Budzeniu się do życia erotycznego nie towarzyszy nieustanny lęk przed tym, że zostaną ocenione, wykorzystane, nie są wychowane w przekonaniu, że seks dla kobiety musi się wiązać z jakimś zobowiązaniem  ze strony mężczyzny– obietnicą „miłości”, bo bez tego nie może być udany. Oczywiście nie mówię, że w Polsce wszyscy myślą w ten sposób, ale niestety z moich obserwacji i rozmów wynika, że jest to wciąż bardzo powszechne. W wielu środowiskach młoda kobieta łatwo może zostać uznana za … łatwą, a to błyskawicznie prowadzi do pogardy. Poza tym w tematach erotyki wciąż sporo jest hipokryzji i ukrywania. Chociaż ciekawe jest uświadomienie sobie faktu, że w nieodległej przeszłości istniały w sferze publicznej związki otwarte jak np. ten Kaliny Jędrusik ze Stanisławem Dygatem. W mojej książce wspominam o tym, że w latach 20. poprzedniego wieku świat kultury polskiej obserwował przez 10 lat relację otwarcie poliamoryczną mężatki Ireny Krzywickiej i Tadeusza Boy – Żeleńskiego, którego żona także była w tym czasie w innych związkach. To może świadczyć o tym, że w Polsce były kiedyś sfery wolności, może dużo większej niż dziś.

Skoro już wspomniałaś wcześniej o Bergmanie w kontekście filmowej rewolucji seksualnej w  Szwecji, to nie mogę nie nawiązać do innej jego produkcji z 1973 roku, która zdaje się także miała wpływa na szwedzkie społeczeństwo, czyli serial Sceny z życia małżeńskiego. Czy można powiedzieć, że dzięki niemu ludzie zaczęli rozmawiać na temat relacji?

Mówi się, że Bergman przyczynił się do licznych rozwodów w Szwecji, że efekt tego serialu był bardzo silny, bo podważył i odkłamał wzór mieszczańskiego małżeństwa, w którym brak uczuć, a jest bardzo duży formy. W swojej poprzedniej książce Samotny jak Szwed ? pisałam, że w latach 70. socjaldemokraci zmieniając szwedzką politykę rodzinną, wprowadzili indywidualne opodatkowanie małżeństw, które przyczyniło się do tego, że dzisiaj Szwecja ma największy procent kobiet na rynku pracy. Sprawiło to, że ludzie w związkach są od siebie zazwyczaj niezależni finansowo. W Szwecji małżeństwo ma być związkiem zbudowanym na uczuciu a nie na zależności ekonomicznej.  Tak postanowili socjaldemokraci w latach .70. Jeśli miłość się kończy, to kończy się relacja. Oczywiście w rzeczywistości różnie to się ludziom układa, ale dominuje myśl, że  związek ma człowieka rozwijać i przynosić mu szczęście i jeśli przestaje funkcjonować, to nie ma po co w nim trwać. Szwedzi mają odwagę, żeby odejść i zazwyczaj na to ich stać. Rozwód nie jest  też demonizowany i zazwyczaj nie prowadzi do walko o dzieci.

W Szwecji niczym niezwykłym nie są rodziny – patchworkowe. Szwedzka telewizja wyprodukowała serial Rodzina Plus (org. Bonusfamiljen), który przedstawiał losy takiej grupy i który cieszył się sporą popularnością (do tej pory powstały 4 sezony). Ty w swojej książce także opowiadasz o takich rodzinach.

Nie wszyscy o tym wiedzą, ale właśnie tak żyje niezwykle popularna w Polsce pisarka Camilla Läckberg, która ma obecnie trzeciego męża. Z każdym z nich miała dzieci, z każdym z nich i ich partnerkami żyje w przyjaźni, dzieci byłych mężów z nowymi żonami, są też dla niej częścią rodziny. W mojej książce trójka bohaterów, Katrin, Bingo i Aleks jeździ co roku razem na wakacje, przyjaźni się i przynajmniej raz w tygodniu je wspólnie kolację z dziećmi. Katrin ma dwoje dzieci z Bingo i jedno z Aleksem. Z żadnym z tych mężczyzn już nie jest, ale nadal są rodziną. To może działać i jest łatwiejsze, jeśli jest na to przyzwolenie w społeczeństwie. Miłość jest czymś co może się skończyć, ale nie znaczy, że trzeba zdegradować i zniszczyć przyjaźń, wspólne rodzicielstwo, jakąś formę przywiązania.

Chociaż na pewno nie warto trwać w relacjach, które nas unieszczęśliwiają, chociaż czasami musi wydarzyć się coś dramatycznego, żeby uświadomić sobie, że rozstanie jest nieuniknione. Taki rozpad z pozoru idealnej rodziny w ciekawy sposób pokazuje Ruben Östlund w swoim filmie Turysta.  

Nic nie poradzimy na to, że ludzie są istotami, którym mogą zmieniać się uczucia i o tym też opowiadam ustami moich bohaterów. Często zwracają oni uwagę na to, że wchodzimy w ważne związki w naszym życiu ze względu na idealny tzw. timing, bo czujemy „presję”. Albo jak powiedziała Agneta Pleijel zakochujemy się w naszym wyobrażeniu o drugim człowieku, a jak się okazuje, że ten drugi człowiek ma niewiele wspólnego z wyobrażeniem, to czujemy się zawiedzeni i miłość się kończy. Może jest też tak, że do miłości potrzeba jest sporo samoświadomości. Dla różnych ludzi przychodzi w różnym momencie. W mojej książce są bohaterowie, którzy odnaleźli miłość po 50, czy 60, a byli na tyle odważni, że za tą miłością poszli chociaż czasami musieli zmienić w swoim życiu wszystko, a to wymaga i odwagi, i siły.

Skoro o odwadze mowa, to niestety wciąż trzeba mieć jej sporo, żeby żyć związku otwarcie homoseksualnym w Polsce. Z tej perspektywy historie niektórych Twoich bohaterów wydają się brzmieć niemal utopijnie. Jak to jest możliwe, że geograficznie dzieli nas Bałtyk, a systemowo przepaść?

W przetłumaczonej przeze mnie polski trylogii o AIDS szwedzkiego pisarza Jonasa Gardella, która została też sfilmowana (Nie ocieraj łez bez rękawiczek) można przeczytać o tym, że Szwecja lat 80 też była homofobiczna. Jednak kryzys AIDS uwypuklił istnienie uprzedzeń i nasilił walkę o prawa osób LGBT. Dziś tęczowe rodziny są w Szwecji czymś tak normalnym, że moi bohaterowie Nils i Jonas, od lat w związku małżeńskim wychowujący 9-letnie córki bliźniaczki nie mogli się nadziwić, dlaczego chcę z nimi rozmawiać o miłości? Przecież są tacy zwyczajni i nudni! To symboliczne, prawda? Oni nie czuli się w żaden sposób inni od rodzin heteroseksualnych. Na pewno do szybkiego postępu tolerancji w Szwecji przyczynił się fakt, że Szwedzi zasadniczo bardzo wierzą w wartość praw człowieka, że są bardzo zsekularyzowani. Zresztą Kościół Szwedzki od lat udziela ślubu parom jednopłciowymi i wywiesza na ołtarzach tęczowe flagi, w czasie tygodnia Pride, bo w rozumieniu tego kościoła najważniejsze w Biblii jest przekazanie o miłości i tolerancji, a brak akceptacji dla homoseksualizmu był tylko i wyłącznie efektem wpływu epoki i kultury, w której Biblię napisano. Poza tym mam wrażenie, że Szwedzi zawsze interesują się bardziej swoim własnym łóżkiem niż cudzym. I jest to wyjątkowo dobra rzecz. No i jako społeczeństwo mają chyba odwagę przeprowadzania zmian.

Taką odwagę miała na pewno para pisarzy, czyli Maciej Zaremba – Bielawski oraz wspomniana przez Ciebie wcześniej Agneta Pleijel. Historia ich związku jest bardzo inspirująca.

Spotkali się w latach 70. kiedy nawet wyzwolona Szwecja miała pewne tabu m.in. wątpliwości budziła koncepcja związku, w którym kobieta jest starsza od mężczyzny, a Agneta jest starsza od Macieja o 11 lat. Kiedy się spotkali, Agneta była  znaną poetką i szefową działu kultury jednej z najważniejszych gazet w Szwecji. Zdecydowanie należała do elity kulturalnej kraju. Maciej Zaremba był bardzo zaangażowany politycznie, ale był dwudziestokilkuletnim imigrantem z Polski pracującym jako operator dźwigu i mówiącym po szwedzku z akcentem. To był w tamtym czasie mezalians. Ich relacja jest jednak dowodem na to, że odwaga przekraczania barier i granic sprzyja szczęśliwej miłości.

 

Z Katarzyną Tubylewicz rozmawiała Kinga Kozaczka.