facebook
KATEGORIA: Film

Baśń jak z horroru — o filmie "Brzydka siostra” Emilie Blichfeldt

07/08/2025 ssf 1 min. czytania

Dawno, dawno temu… powstała baśń, która po latach prosiła się o unowocześnioną wersję filmową. Norweska reżyserka Emilie Blichfeldt podjęła się tego wyzwania i od 4 lipca na ekranach polskich kin można już obejrzeć „Brzydką siostrę”, inspirowaną historią Kopciuszka. Chociaż mamy do czynienia z kinem kostiumowym, to klasyczna opowieść przybiera nowe szaty w swoim przesłaniu. Czy warto wybrać się na ten filmowy bal?


PORYWAJĄCY DEBIUT

„Brzydka siostra” to pełnometrażowy debiut reżyserski Emilie Blichfeldt, który łączy baśniową estetykę z brutalnym body horrorem. Norweżka już od dłuższego czasu eksperymentowała z gatunkiem, co widać w jej krótkometrażowych filmach jak np. „Sara’s Intimate Confession”, czy „How do you like my hair”. Jej najnowsza produkcja zadebiutowała na międzynarodowym festiwalu filmowym w Sundance, gdzie została bardzo dobrze przyjęta i wzbudziła spore zainteresowanie widowni i krytyków. Był to dopiero początek drogi – film pojawił się później także m.in. na Berlinale, czy Mastercard Off Camera. Produkcja jest porównywana do głośnej i kontrowersyjnej „Substancji” Coralie Fargeat. Film z Demi Moore w roli głównej był międzynarodowym hitem, który przy budżecie 17,5 milionów dolarów zarobił ponad cztery razy tyle i zdobył nagrodę za najlepszy scenariusz na festiwalu filmowym w Cannes.  Co ciekawe na jego międzynarodową dystrybucję zdecydował się serwis streamingowy MUBI. To miał być nasz pierwszy zakup na skalę światową. Nigdy wcześniej nie byłem tak pewny żadnej decyzji. – powiedział CEO MUBI Efe Cakarel w wywiadzie dla The New York Times. Ryzyko się opłaciło. To nowe rozdanie dla serwisu, którego odważna decyzja i sukces przyniosła mu większą rozpoznawalność.

BODY HORROR – GATUNEK NA NASZE CZASY

W ostatnich latach możemy zaobserwować bardzo ciekawy trend powstawania coraz większej ilości filmów, które możemy zaliczyć do body horrorów. Najczęściej za kamerą tych produkcji stają kobiety – Julia Ducournau, Rose Glass, Coralie Fargeat, a teraz do tego grona dołączyła Emilie Blichfeldt. Czym właściwie jest ta cielesna groza? Pierwsze elementy body horroru można odnaleźć w amerykańskich produkcjach z lat 50. XX wieku, takich jak „Blob – zabójca z kosmosu” czy „Mucha”. Za głównego przedstawiciela gatunku wciąż uważany jest kanadyjski reżyser David Cronenberg. Samego terminu użył po raz pierwszy australijski twórca Philip Brophy w artykule zatytułowanym „Horrality: The Textuality of the Contemporary Horror Film”. Brophy ukuł ten termin, aby opisać nowy podgatunek horroru, który charakteryzował się graficznym przedstawianiem przemian, mutacji i zniszczenia ludzkiego ciała. Daje twórcom możliwość opowiedzenia o stereotypach, utartych przekonaniach i może dotykać refleksji na temat istoty funkcjonowania jednostki w danej rzeczywistości. Obecnie widać, że bardzo skupia się na sytuacji kobiet. Horror związany z ciałem dotyka tego co na powierzchni, wywołując u widza natychmiastową reakcję. Filmowa makabra może być doskonałą metaforą wykluczenia, przemocy oraz walki o władzę nad własnymi ciałami. Wspomniana przeze mnie wcześniej „Substancja” oraz właśnie ,”Brzydka siostra” są tego świetnymi przykładami.

BAŚŃ DLA DOROSŁYCH

Choć „Brzydka siostra” na pierwszy rzut oka przypomina baśń o Kopciuszku, to jest to opowieść znacznie bardziej mroczna i brutalna. Główna bohaterka, Elvira (świetna Lea Myren), żyje w cieniu swojej pięknej przyrodniej siostry Agnes, marząc o zdobyciu serca księcia i lepszym życiu. Jednak droga do upragnionego celu prowadzi ją przez bolesne i drastyczne zabiegi medyczne. Niemożliwe, że ktoś skazuje się na takie cierpienie w imię dążenia do nierealistycznych kanonów piękna? Przypominam, że żyjemy w czasach ogromnej popularności operacji plastycznych. Samoakceptacja jest hasłem reklamowym, które występuję w feedzie na social mediach, coraz węższej grupy odbiorców. Sceny zabiegów i ekstremalnych metod odchudzania, wywołują u widza silne emocje i są też symbolicznym wyrazem tyranii piękna. Tylko, czy w świecie pogrążonym w kryzysie i do tego coraz bardziej konserwatywnym, uroda nie jest główną wartością, która decyduje o życiu i statusie kobiety? Matka Elviry, Rebekka, jest tu postacią tragiczną i złowrogą zarazem, napędza obsesję córki na punkcie wyglądu, zaniedbując przy tym inne ważne aspekty życia, jak choćby pochówek zmarłego męża. Robi to jednak, bo wie, że od tego zależy bezpieczeństwo finansowe całej rodziny. „Brzydka siostra” staje się komentarzem na temat patriarchalnych oczekiwań i społecznych norm, która zostawia nas z bolesną refleksją.

MIĘDZYNARODOWA KOPRODUKCJA I POLSKIE AKCENTY 

Film „Brzydka siostra” jest bardzo ciekawym przykładem międzynarodowej współpracy twórczej i produkcyjnej pomiędzy  pięcioma krajami: Norwegią, Danią, Rumunią, Szwecją i Polską. Polska obecność jest widoczna w lokacjach zdjęć – surowe, bajkowe zamki Gołuchów i Lubiąż tworzą niezwykłą atmosferę. W obsadzie pojawiają się także polskie aktorki – Katarzyna Herman i Agnieszka Żulewska. Klimat filmu budują wspaniałe zdjęcia duńskiego operatora Marcela Zyskinda oraz montaż Olivii Neergaard-Holm, która na stałe współpracuje z Alim Abbasim (ostatnio pracowała przy filmie „Wybraniec”), ale odpowiadała też za montaż debiutu reżyserskiego Kristen Stewart „Chronologia wody”.

 

„Brzydka siostra”  nie boi się szokować i wywoływać dyskomfortu. Jest to dramat psychologiczny z elementami body horroru, który wykorzystując konwencję kina kostiumowego, łączy baśniową formę z brutalnym realizmem. Przemiana Elviry jest nie tylko fizyczna, ale i symboliczna – ukazuje, jak daleko można się posunąć, by spełnić narzucone przez społeczeństwo wzorce piękna. Cena, jaką bohaterka jest zdolna zapłacić za akceptację i miłość jest niezwykle wysoka. Warto zobaczyć, jak bajka staje się koszmarem. Ku przestrodze.

 

Film ,,Brzydka siostra” od 4 lipca można oglądać w kinach. Dystrybutorem jest Best Films.